Wspaniałe perspektywy dla gier Grounded i Sea of Thieves na PlayStation

Wspaniałe perspektywy dla gier Grounded i Sea of Thieves na PlayStation

Wspaniałe perspektywy dla gier Grounded i Sea of Thieves na PlayStation

Nowe przenikliwe wieści zaskakują i niezmiernie ciekawią, a ja zastanawiam się, dokąd to wszystko zmierza. W tym tygodniu na PlayStation zadebiutowała gra Grounded – survivalowa przygoda w ogrodzie zainspirowana filmem „Gdzie jest Nemo?”, a pod koniec miesiąca (30 kwietnia) zadebiutuje gra Sea of Thieves, również na PlayStation. Ta chwila ma ogromne znaczenie, chociaż może się tak nie wydawać, ponieważ nigdy wcześniej nie mieliśmy do czynienia z grami stworzonymi pierwotnie jako ekskluzywne dla konsoli Xbox, które trafiłyby na PlayStation. To nowatorskie podejście ze strony Microsoftu, które, jeśli się powiedzie, może otworzyć wrota do nieskończonych możliwości.

Nie chciałbym roztrząsać kwestii biznesowych, ponieważ to nie jest to, co mnie ekscytuje. To, co mnie cieszy, to to, co to oznacza dla graczy i, można powiedzieć, dla samych gier. Jak wspaniale jest znowu czuć podekscytowanie związane z tymi grami, które mają już kilka lat. Po raz pierwszy zagramy w Sea of Thieves na początku 2018 roku, a w Grounded w połowie 2020 roku – były one wtedy niesamowicie ekscytujące, ale teraz nie są. Przebywały z nami tak długo, że stały się nam bardzo dobrze znane. Nikt cię już nie zatrzymuje, patrząc w twoje oczy pełne entuzjazmu i zapytując, czy już w nie grałeś.

To stopniowe zmniejszanie entuzjazmu nie ma nic wspólnego z jakością samych gier. Obydwie ewoluowały nieustannie i teraz są bardziej rozbudowanymi i wyrafinowanymi doświadczeniami. Porównywanie ich obecnej i poprzedniej wersji byłoby niesprawiedliwe. Ale ekscytacja nie idzie w parze z ewolucją gry. Tak, grając teraz, możesz mieć lepsze doświadczenie, ale czy będzie ono bardziej ekscytujące? Czy ludzie wciąż będą wiedzieć, co robić w grze, czy poczują się zdezorientowani?

To, o czym chciałbym teraz powiedzieć, to to, że gra może zrobić pierwsze wrażenie tylko raz, jak mówi przysłowie, a to, co jest tym tak ekscytujące, to że te dwie gry – Sea of Thieves i Grounded – mają szansę to zrobić jeszcze raz. Dostają drugą szansę, aby zafascynować zupełnie nową publiczność – być może taką, która nawet nie słyszała o nich, jeśli była zanurzona w ekosystemie PlayStation – i zapewnić efemeryczny, magiczny moment wspólnego odkrywania na nowo.

O jakim magicznym momencie mowa? Pomyśl o tym, kiedy po raz pierwszy zagrałeś w zamkniętą betę Sea of Thieves – pamiętam to doskonale. Pamiętam wszystkich, którzy biegali wokół, próbując zrozumieć, czym właściwie jest ta gra i jak się nią posługiwać. Nawet podstawowe rzeczy, jak żeglowanie statkiem, nie były szczególnie dobrze wyjaśnione, więc już sama jazda po otwartym morzu była osiągnięciem. A potem: wow! To morze. A potem: statek – przyjaciel czy wróg? To była nieustanna lawina pierwszych wrażeń. Potem przenosimy się do Grounded i jest podobnie. Nie zapomnisz pierwszego spaceru po tym miniaturze ogromnego świata ogrodowego, i na pewno nie zapomnisz pierwszego spotkania ze pająkiem.

Ale wpływ tych doświadczeń maleje wraz z upływem czasu i powtarzalnością. Gdy kolejny raz zobaczysz pająka lub statek gracza, nie odczujesz tego samego poruszenia, bo już to widziałeś. A kiedy zobaczysz to po raz kolejny, działanie powoli słabnie, aż w końcu wygładzisz efekt niezwykłości i przekształcisz go w coś zwyczajnego. Zaczyna się zjawisko malejącej wartości dodanej, i niezależnie od tego, co ty lub gra zrobicie, nigdy nie osiągniecie tego samego szczytu.

Najważniejsze i najpotężniejsze części doświadczenia gry to początki, gdy twoje umysł jest najbardziej podatny na te wrażenia – jak świeży kawałek taśmy klejącej z rolki. Jest to prawdziwe zwłaszcza w przypadku gier wieloosobowych, które nabierają jeszcze większego rozgłosu dzięki entuzjazmowi innych graczy. Niektóre z moich najpiękniejszych wspomnień pochodzą z gier MMO i wiru osób, które wyścigają się, aby jako pierwsi coś odkryć. Nigdy nie zapomnę, jak po raz pierwszy pokonałem bossa w World of Warcraft i hałaśliwe brawa, które rozbrzmiewały w komunikatorze głosowym, czy spotkania graczy z wrogich królestw w Dark Age of Camelot i zastanawiania się, kim są. To uczucie było upojne; czuję go nawet teraz.

Więc tak, oczywiście istnieją zimne aspekty biznesowe związane z pojawieniem się gier Grounded i Sea of Thieves na PlayStation, ale jest też strona cieplejsza i bardziej romantyczna. Jak magiczne będzie dla ludzi odkrywanie tych doświadczeń po raz pierwszy i jak miło będzie dla miłośników tych gier zobaczyć, jak wiele osób jest przez nie zafascynowanych. A kto wie, jaki będzie tego skutek? Te gry, które mają już swoje lata, mogą odzyskać młodość i odnieść sukces większy niż wcześniej, a co wtedy – co to oznacza dla nich? Żadna aktualizacja czy dodatek nie może stworzyć czegoś takiego. Dlatego jestem tak podekscytowany. To, cóż, może wszystko zmienić.

Nowe przenikliwe wieści zaskakują i niezmiernie ciekawią, a ja zastanawiam się, dokąd to wszystko zmierza. W tym tygodniu na PlayStation zadebiutowała gra Grounded – survivalowa przygoda w ogrodzie zainspirowana filmem „Gdzie jest Nemo?”, a pod koniec miesiąca (30 kwietnia) zadebiutuje gra Sea of Thieves, również na PlayStation. Ta chwila ma ogromne znaczenie, chociaż może się tak nie wydawać, ponieważ nigdy wcześniej nie mieliśmy do czynienia z grami stworzonymi pierwotnie jako ekskluzywne dla konsoli Xbox, które trafiłyby na PlayStation. To nowatorskie podejście ze strony Microsoftu, które, jeśli się powiedzie, może otworzyć wrota do nieskończonych możliwości.

Nie chciałbym roztrząsać kwestii biznesowych, ponieważ to nie jest to, co mnie ekscytuje. To, co mnie cieszy, to to, co to oznacza dla graczy i, można powiedzieć, dla samych gier. Jak wspaniale jest znowu czuć podekscytowanie związane z tymi grami, które mają już kilka lat. Po raz pierwszy zagramy w Sea of Thieves na początku 2018 roku, a w Grounded w połowie 2020 roku – były one wtedy niesamowicie ekscytujące, ale teraz nie są. Przebywały z nami tak długo, że stały się nam bardzo dobrze znane. Nikt cię już nie zatrzymuje, patrząc w twoje oczy pełne entuzjazmu i zapytując, czy już w nie grałeś.

To stopniowe zmniejszanie entuzjazmu nie ma nic wspólnego z jakością samych gier. Obydwie ewoluowały nieustannie i teraz są bardziej rozbudowanymi i wyrafinowanymi doświadczeniami. Porównywanie ich obecnej i poprzedniej wersji byłoby niesprawiedliwe. Ale ekscytacja nie idzie w parze z ewolucją gry. Tak, grając teraz, możesz mieć lepsze doświadczenie, ale czy będzie ono bardziej ekscytujące? Czy ludzie wciąż będą wiedzieć, co robić w grze, czy poczują się zdezorientowani?

To, o czym chciałbym teraz powiedzieć, to to, że gra może zrobić pierwsze wrażenie tylko raz, jak mówi przysłowie, a to, co jest tym tak ekscytujące, to że te dwie gry – Sea of Thieves i Grounded – mają szansę to zrobić jeszcze raz. Dostają drugą szansę, aby zafascynować zupełnie nową publiczność – być może taką, która nawet nie słyszała o nich, jeśli była zanurzona w ekosystemie PlayStation – i zapewnić efemeryczny, magiczny moment wspólnego odkrywania na nowo.

O jakim magicznym momencie mowa? Pomyśl o tym, kiedy po raz pierwszy zagrałeś w zamkniętą betę Sea of Thieves – pamiętam to doskonale. Pamiętam wszystkich, którzy biegali wokół, próbując zrozumieć, czym właściwie jest ta gra i jak się nią posługiwać. Nawet podstawowe rzeczy, jak żeglowanie statkiem, nie były szczególnie dobrze wyjaśnione, więc już sama jazda po otwartym morzu była osiągnięciem. A potem: wow! To morze. A potem: statek – przyjaciel czy wróg? To była nieustanna lawina pierwszych wrażeń. Potem przenosimy się do Grounded i jest podobnie. Nie zapomnisz pierwszego spaceru po tym miniaturze ogromnego świata ogrodowego, i na pewno nie zapomnisz pierwszego spotkania ze pająkiem.

Ale wpływ tych doświadczeń maleje wraz z upływem czasu i powtarzalnością. Gdy kolejny raz zobaczysz pająka lub statek gracza, nie odczujesz tego samego poruszenia, bo już to widziałeś. A kiedy zobaczysz to po raz kolejny, działanie powoli słabnie, aż w końcu wygładzisz efekt niezwykłości i przekształcisz go w coś zwyczajnego. Zaczyna się zjawisko malejącej wartości dodanej, i niezależnie od tego, co ty lub gra zrobicie, nigdy nie osiągniecie tego samego szczytu.

Najważniejsze i najpotężniejsze części doświadczenia gry to początki, gdy twoje umysł jest najbardziej podatny na te wrażenia – jak świeży kawałek taśmy klejącej z rolki. Jest to prawdziwe zwłaszcza w przypadku gier wieloosobowych, które nabierają jeszcze większego rozgłosu dzięki entuzjazmowi innych graczy. Niektóre z moich najpiękniejszych wspomnień pochodzą z gier MMO i wiru osób, które wyścigają się, aby jako pierwsi coś odkryć. Nigdy nie zapomnę, jak po raz pierwszy pokonałem bossa w World of Warcraft i hałaśliwe brawa, które rozbrzmiewały w komunikatorze głosowym, czy spotkania graczy z wrogich królestw w Dark Age of Camelot i zastanawiania się, kim są. To uczucie było upojne; czuję go nawet teraz.

Więc tak, oczywiście istnieją zimne aspekty biznesowe związane z pojawieniem się gier Grounded i Sea of Thieves na PlayStation, ale jest też strona cieplejsza i bardziej romantyczna. Jak magiczne będzie dla ludzi odkrywanie tych doświadczeń po raz pierwszy i jak miło będzie dla miłośników tych gier zobaczyć, jak wiele osób jest przez nie zafascynowanych. A kto wie, jaki będzie tego skutek? Te gry, które mają już swoje lata, mogą odzyskać młodość i odnieść sukces większy niż wcześniej, a co wtedy – co to oznacza dla nich? Żadna aktualizacja czy dodatek nie może stworzyć czegoś takiego. Dlatego jestem tak podekscytowany. To, cóż, może wszystko zmienić.